To były pierwsze takie świadome już Święta Gabi. Świadome to takie, kiedy dziecię prawdziwie przeżywa to co się dzieje. Zachwyca się iglastym drzewkiem, zaprasza by podzielić się z nią opłatkiem, cieszy się z prezentów, wcina wigilijne potrawy… itd
A dla nas – rodziców to z jednej strony oczywiste, że dorasta, ale z drugiej – tak szybko?! Te zmiany zaskakują – szczególnie kiedy przyłożyć je do wydarzeń chronologicznych jak święta właśnie :). Rok temu to było dziecię niemowlęce jeszcze a dziś… a za rok… z ojcem choinkę przyniesie do domu…
A z pewnością zapyta o prawdziwość Gwiazdora (Gwiazdor to ten, co w Wielkopolsce przynosi prezenty dzieciarom :). W tym roku żaden wujek nie przebrał się za siwobrodego dziadka więc, jedyne czego nie było w tym roku, to tradycyjnego zdjęcia rozpłakanego dziecka na kolanach u Św. Mikołaja :D. W 2014 nadrobimy.
Poza tym było wszystko, jak na prawdziwe święta przystało: lala (nie jedna) i miś (nie jeden) pod choinką, przymiarka do sanek, dwa razy dzień dziecka w grudniu (czyli spanko bez kąpieli), gonienie kota w mieszkaniu u dziadków, spotkania z ciociami, wujkami, wyściskania, przytulania… Było bycie gwiazdą i źródłem zachwytów.
Teraz już wiem jaka jest recepta na to, że w pewnym wieku dorosłego człowieka Święta już tak nie fascynują i nie są takim przeżyciem. Sprawić sobie potomka/potomków i patrzeć, podziwiać, chłonąć i uwieczniać to, jak kolejne pokolenie czerpie z nich to co najpiękniejsze!
I Święta (nawet dla tych 30+) znów odzyskują dawną magię…