Afera rajstopkowa. „Rajstopki Gate” w najlepsze trwa

Nigdy, przenigdy nie pomyślałabym, że rajstopki o których pisałam ostatnio będą rozbrzmiewały wszędzie, nawet w najdalszym zakątku internetu. Temat mało interesujący, nudny jak flaki z olejem, a każdy o nim pisze.

Czytając pierwsze komentarze pod wpisem „Modą zabawową, czyli czy rajstopki to strój sportowy?” zaczęłam zastanawiać się nad tym, gdzie ja żyję. Bo może to ja mam taki wyidealizowany wizerunek dziecka i chodzenie w rajstopkach w miejscach publicznych jest czymś normalnym? Gabi ma dopiero półtora roku, całe dzieciństwo przed nami i może to, jaki teraz mam stosunek do dzieci biegających w samych rajstopkach zmieni się wraz z wiekiem mojego dziecka?

Mamy myślą podobnie.

O zdanie na ten temat poprosiłam dwie mamy: Marlenę (Lenka 2.5 roku i Maks 5 lat) oraz Karolinę (Nikola 6 lat), aby powiedziały mi, jakie mają zdanie o rajstopkach jako zamienniku spodenek. Okazało się, że i Marlena, i Karolina również nie uważają, aby to było normalne, że dzieci chodzą w miejscach publicznych ubrane tylko w rajtki. Marlena powiedziała nawet, że „to” się dopiero zacznie, kiedy Gabi pójdzie do przedszkola. „Polska rajstopkami stoi”. Podobno mamie dziewczynki jest łatwiej, bo chłopcu nie wypada chodzić w leginsach. Serio? Ten temat w przepiękny sposób przedstawiła mama małego chłopca Asia (Kosma 2 l.).

W ostatnich dniach dowiedziałam się kilku ważnych rzeczy, mianowicie:

  • niektóre mamy uważają, że to jest normalne, że dziecko biega w samych rajstopkach w miejscu publicznym, bo przecież dziecko to dziecko i nie można dziecku odbierać dzieciństwa,
  • podobno nie tylko w Polsce rajstopki traktowane są na równi ze spodenkami, również w innych krajach. Przed chwilą rozmawiałam z dziewczyną, która przez dwa lata pracowała jako au pair w Niemczech, opiekowała się 3 i 5 letnim dzieckiem, chodziła z nimi na zajęcia sportowe itp. i nie mogła potwierdzić tego, że dzieci w DE biegają w samych rajtkach na sali sportowej. Owszem, widziała takie osoby (dziewczynka miała 10. l) na zajęciach tanecznych w Polsce,
  • w niektórych przedszkolach czy żłobkach chodzenie w rajstopach jest na porządku dziennym. Rozumiem. Jednak są też głosy rodziców, którzy ubierali dziecko w spódniczkę lub prosili panią przedszkolankę, by to zrobiła, a o 15:00 okazywało się, że dziecko biega w samych rajtkach nie wiadomo dlaczego? Tego już nie zrozumiem.
  • wiele, naprawdę wiele mam myśli podobnie, jak ja. Dostaję mnóstwo wiadomości wyrażających zadowolenie, że w końcu ktoś ten temat poruszył, bo to, co się dzieje normalne nie jest.

 

Czy reklama da się lubić?

Nie każdy lubi oglądać reklamy. Niektórzy w momencie przerwy w ulubionym serialu idą po herbatę, inni przełączają na drugi kanał, a jeszcze inni oglądają, bo lubią. My również jesteśmy od czasu do czasu proszeni, by zrecenzować i zaprezentować jakiś produkt. Tak było z suszarką Electrolux oraz z rajstopkami Wola. Tę część garderoby pokazaliśmy założoną na dziecku i są tak wykonane zdjęcia Gabi – w samych rajstopkach oraz w rajstopkach i spodenkach (tych zdjęć oczywiście nikt nie zauważył), ale to nie znaczy, że nasze dziecko właśnie w takim „stroju” biega po domu. Na blogu jest milion różnych zdjęć Gabi i tylko w tym jednym miejscu, w którym współpracowaliśmy z marką Wola Gabi jest ubrana tylko w koszulkę i w rajstopki – na potrzeby prezentacji produktu. Jeśli kiedyś otrzymam ofertę współpracy od Triumpha to może zobaczycie mnie w samej bieliźnie, ale czy to znaczy, że jeśli widzisz reklamę ładnej bielizny to masz w nią się ubrać i iść do pracy? Jeśli kupię sobie nowe stringi to mam w nich paradować od rana i iść po bułki do sklepu?

Każdy ma coś do powiedzenia.

Okazało się, że temat rajstop nie jest nikomu obcy. W końcu każdy z nas ma dziecko, a dzieci noszą rajstopki. Jednak ważne jest jak i gdzie je noszą. Ja nie mówię, że dziecko w czasie rehabilitacji ma leżeć w jeansach; dzieci w szpitalu również mają na sobie to, co jest najwygodniejszą formą ubioru. Ja poruszyłam temat chodzenia w samych rajstopkach i w koszulce na sali zabaw. I dla mnie to, że dziecko zdrowe, sprawne, biega w miejscu publicznym w samych rajtkach do zaakceptowania nie jest.

To, co dziecko ma założone na sobie jest bardzo ważne, dla dziecka i dla otoczenia, to też wykształcanie od najmłodszych lat poczucia estetyki. I nie chodzi o to, że „bez metki nie ma sylwetki”! Spodenki, leginsy, dresiki można kupić za 10-20 zł, ba! za 2 zł, markowe i nieużywane w lumpeksach! Wystarczy chcieć wpisać wybrane hasło, kupić i czekać na przesyłkę. To jest dziecinne proste, ale trzeba mieć chęci, by coś zmienić.

Tolerancja nie jedno ma imię.

Szokuje, że jest tak dużo osób oburzonych moją tolerancją dla  niepełnosprawnych. Mało kto w Polsce jest naprawdę i szczerze tolerancyjny i z pewnością im więcej nas, tym lepiej. Jednak tolerancję ma się w sobie, w sercu i w głowie. I tylko w taki sposób można ją przekazać dziecku, a nie obrażając inną osobę. Wiem, że każdy rodzic jest tolerancyjny – tak sami o sobie twierdzimy. Szkoda tylko, że nie widać tego w codziennym życiu. W szkołach, w klasach integracyjnych dzieci niepełnosprawne traktowane są, jak chore na trąd. Nikt się z nimi nie bawi, nie chce się przyjaźnić, nie pomaga – tak proszę państwa, tak wygląda Wasza tolerancja! Dziecko to kopia dorosłego-rodzica. Dziecko powtarza słowa i zachowania swoich opiekunów. Nawet nie chcę myśleć o tym, dlaczego dzieci tak bardzo są podzielone w szkole czy klasie na te pełnosprawne i niepełnosprawne, ale podział widać gołym okiem – tak twierdzi specjalistka pracująca w tym środowisku. Klasy integracyjne są podzielone na grupy i integracja dzieci pełnosprawnych z niepełnosprawnymi to zupełna fikcja! I to się dzieje! To jest realny problem! Więc zamiast mówić o tym, jacy jesteśmy tolerancyjni może po prostu bądźmy? Ja nie wpajam córce: nie baw się z tą dziewczynką w rajtuzkach, ja wyrażam swoją opinię o takim sposobie ubierania dzieci i kieruję ją do dorosłych czytelników.

Każdy robi to, co lubi.

Oczywiście, chodzenie w rajtkach nie jest złe – jeśli odbywa się w domowym zaciszu. To wolny wybór każdego z nas, jak ubiera dziecko. Jednak są tego konsekwencje: w komentarzach czytelniczka napisała, że cały czas widzi swojego sąsiada biegającego po podwórku w rajstopkach mimo, że już minęło 30 lat od tego widoku.

To indywidualna decyzja każdego rodzica w co i jak ubiera dziecko. Ale dla mnie dziecko w samych rajtkach ubrane do końca nie jest. I nigdy nie będzie. I cały czas uważam, że dziecko to mały dorosły, należy mu się szacunek i wsparcie. Korczak powiedział „Nie ma dzieci – są ludzie”.

Jesteśmy tu, bo lubimy pisać. Lubimy dzielić się swoim szczęściem, miłością do dziecka, swoimi przemyśleniami i spostrzeżeniami. Piszemy dla siebie, bo to taka forma pamiętnika rodzinnego i dla Was. Jednak naszym czytelnikiem nie jest każdy i to miejsce nigdy nie było dla każdego. Nie mam ambicji dogodzić każdemu. Cieszę się, że są rodzice, czytelnicy, którzy myślą, czują i patrzą w tym samym kierunku, jak ja i Kuba. Pozostałym już podziękujemy.

 

PS. Przypomnę, że mamy moderację komentarzy, więc jeśli chcesz napisać o tym, czym powinnam się zająć, jak myśleć i co robić, szkoda fatygi 🙂

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.