Dokąd dodzwonisz się wybierając numer ICE?

Ostatnio miałem okazję poznać niezwykle sympatycznego Łukasza.

Łukasz to nie taki tam Łukasz, tylko autor ciekawego bloga Kryzysowo.pl. Między innymi z nim zasiadaliśmy w jury Blog Day Wrocław 2014 a po pracy, czyli po debatach nad dolnośląską blogosferą, poszliśmy na tradycyjne piwo i burgera na wrocławskim Rynku.

Oprócz wielu tematów, nad którymi tu i teraz nie będę się skupiał, pogadałem sobie z Łukaszem na temat bezpieczeństwa – szeroko rozumianego – on gadał, bo to jego i pasja, i praca. A ja słuchałem i gadałem, bo to mój taki prywatny konik. Po prostu lubię. Lubię będąc w hotelu mimowolnie obczaić ulokowanie gaśnic, zawsze rzucę okiem na schemat dróg ewakuacyjnych, na pływalni podświadomie rejestruję gdzie wiszą koła ratunkowe i gdzie stacjonuje ratownik. Jadąc samochodem lubię w wolnej, od innych myśli, chwili, wyobrażać sobie kolejno czynności i postępowanie w razie, gdybym napotkał wypadek – taka jakby powtórka przed sprawdzianem.

Właśnie – sprawdzianem – nie żebym wieszczył nieszczęścia ludziom, ale wiadomo, że wypadki się zdarzają a ja mimo, że miesięcznie pokonuję 6 000 km samochodem nigdy jeszcze nie natrafiłem. Wiem, to dobrze. Ale chciałbym tę moją teorię w głowie kiedyś skonfrontować z rzeczywistością… Chciałbym kiedyś, będąc tak przygotowanym jak jestem, bo myślę, że jestem, móc pomóc. Póki co staram się pomagać edukacją, tutaj na blogu – np. TU lub TU.

Ostatnio nawet zapoznawałem się z TRIAGE w opracowaniu Państwowej Straży Pożarnej, o tym też rozmawiałem z Łukaszem. Zastanawialiśmy się też, tak siedząc na Rynku, kto, ile osób tutaj, umiałoby zareagować prawidłowo np. na sygnał do ewakuacji… Pewnie nikt. Bo się o tym nie mówi, nie szkoli, nie wpaja. Przysposobienie Obronne było w szkole. Typowe Z-Z-Z – zakuć zdać zapomnieć… No i pośmiać się z fantoma, posłuchać o jakże bliskim nam wszystkim gazie bojowym sarin, maskę na łeb se założyć, no i mieć „piontke” na koniec bo do czerwonego paska potrzebna… Nic z tego nie pamiętamy, bo i mało co z tego jest nam potrzebne. Ale takie PO niestety, w tej formie zaszczepiło w nas chyba taką niechęć i wręcz nieświadomość braku świadomości na temat WŁASNEGO bezpieczeństwa.

Dziś, po tym króciutkim wstępie, o jednej ważnej rzeczy, której nie widziałem w TV (ok, nie mam telewizora ;P), nie słyszałem w radiu, nie powiedział mi też choćby operator komórkowy przy przedłużeniu umowy… Ale jakoś dziwnym trafem już kilka lat temu poznałem ICE. Nie wiem ile z was wie o tym, ale nie zakładam, że na końcu każdego wydania Faktów czy innego Teleexpressu prowadzący mówi:

kończąc to wydanie wiadomości, droga Halino, drogi Januszu, przypominamy i pytamy, czy wpisaliście już do swoich telefonów komórkowych numer ICE?

Raczej wolą nas karmić kupą. Kupą bzdur.

ICE – In Case of Emergency, czyli W NAGŁYM WYPADKU. Nie, to nie 112 ani 999, czy też 997. Pod tą pozycją, będącą międzynarodowo stosowanym formatem, w swojej telefonicznej książce kontaktów wpisz numer osoby, która ma być pierwsza powiadomiona, kiedy z tobą coś nie tak… Po co? A jak masz wpisanego męża/żonę? Mąż, żona? Chyba nie – pewnie Słonko, Kiciuś, Myszka, Love, Stara, Wieśka, Zygmunt… Znajdziesz w czyimś telefonie męża, żonę? Z pewnością szybciej znajdziesz Mamę lub Tatę… Ale czy na pewno to te osoby powinny być powiadomione pierwsze, czy nie mieszkają daleko, czy nie są to osoby starsze, które narażone na stres mogą tego nie znieść?

ICE

Dlatego wpisz ICE! W nowych smartfonach jest już opcja wyciągnięcia tego numeru na ekran blokady, więc można wykonać połączenie tak jak na alarmowe – bez „wchodzenia” w telefon. Tylko znów pytanie, dlaczego powszechnie się o tym nie informuje? Dlaczego „wstydliwie” ta funkcja jest pochowana, gdzieś tam sobie jest? Przecież w nagłych wypadkach kontakt z osobą spod ICE może uratować życie – grupa krwi, zażywane leki, choroby, uczulenia… Tego nie dowiemy się od nieprzytomnego lub w szoku!

Bo jak mówi motto Łukaszowego Kryzysowo.pl – Bezpieczeństwo to nasza wspólna sprawa!

kryzysowo

Zostaw odpowiedź

Twoj adres e-mail nie bedzie opublikowany.